sobota, 31 maja 2014

Rozdział piąty.

Leżąc na plecach w łóżku uświadomiła sobie iż jej matka nic nie zmieniła w wyglądzie jej starego pokoju. Pokój był koloru kremowego, tuż przy oknie stało jej biurko do nauki a koło niego stały dwie szafy. Większą część jej pokoju zajmowało duże łóżko sięgającym po sam dół baldachimem. Po drugiej stronie pokoju stał niewielki stoliczek z wiszącą nad nim półką na książki. A przy drzwiach do łazienki wisiało duże lustro. Gdy zamknęła oczy nagle powróciły wspomnienia sprzed lat. Szczerze mówiąc nienawidziła ich za wiele ją kosztowały.
***
Jessica właśnie smacznie spała gdy nagle obudziły ją hałasy dochodzące z pokoju. 
-Wstawaj już no! Ile można spać! Mamy dzisiaj coś do załatwienia. Pamiętasz?
Przetarła dłońmi oczy i z trudem je otworzyła. Noc była straszna nie mogła zasnąć, wierciła się z boku na bok aż w końcu zasnęła po piątej nad ranem. Teraz czuła się fatalnie jak by spała tylko przez godzinę a całą noc spędziła na tańcach. Spojrzała mrużąc oczy w stronę Cami, która widocznie bardzo była zadowolona z siebie, że obudziła ją.Mimo iż była zła na nią o to, nie dała po sobie tego poznać i  zaspanym głosem rzekła do niej.
-Nie uważasz, że to za wczesna godzina? Wg to która jest?
-No jak to, która? - Spytała mała dziewczyna z niedowierzaniem. - Dziesiąta w sumie to kilka minut po. Nie trzeba było z mamą tak długo siedzieć i rozmawiać. A teraz szybko wstawaj z łóżka bo mama właśnie zrobiła śniadanie. - Po raz kolejny na jej buzi pokazał się podstępny uśmieszek po czym zeskoczyła z łóżka. - No wstawaj już.! Masz 5 minut by zejść a jak nie przyjdę i siłą Cię tam zaciągnę!- tupnęła nogą po czym w pod skokach wyszła z jej pokoju nucąc coś pod nosem.
-No już wstaje. 
Odparła  cichym głosem po krótkiej chwili gdy jej siostra wyszła. Leniwym ruchem odkryła się i wstała. Przeciągnęła się kilka razy by rozprostować mięśnie i wyszła kierując się ku schodów. Miała na sobie za dużą koszulkę i materiałowe krótkie spodenki, które zakładała do snu, a jej włosy były spięte w niedbałego koka, który jeszcze bardziej się rozwalił podczas snu. Wolnym krokiem zeszła na dół a gdy się już tam znalazła zapach smażonego bekonu na jajkach zaprowadził ją do kuchni. Usiadła więc opierając się łokciami o stół. Spojrzała w kierunku mamy, która właśnie na talerz wykładała porcję dla niej.
-Dzień dobry mamo!.
Ta słysząc jej głos oderwała wzrok znad patelni i spojrzała na córkę, która wydała się jej bardzo zmęczona. Na jej twarzy pojawiło się zmartwienie i troska.
-Prosiłam ją by cię nie budziła, ale się uparła i zanim się obejrzałam pobiegła do twojego pokoju. Skubana wstała dzisiaj szybciej ode mnie a tak zawsze ja muszę wyciągać ją siłą z łóżka. - Chwyciła talerz i położyła go, przed córką. Potem poszła po swój i usiadła na przeciwko niej.
**-Nic się nie stało mamo. Obiecałam jej pójście więc i tak muszę dotrzymać słowa. I szczerze mówiąc będąc u siebie nie zdarzało mi się spać tak długo, zazwyczaj wstaje o ósmej, siódmej.- Popatrzyła na mamę i na jej twarzy ukazał się uśmiech.
-Ale chyba nie za dobrze spałaś co? Wyglądasz na bardzo zmęczoną.
-Odzwyczaiłam się od spania tu, po za tym mamo wspomnienia. Wiesz jak bardzo mnie wykańczają.
Jessica chwyciła widelec po czym nałożyła na niego kawałek jajecznicy i bekonu. Włożyła go do ust po czym ugryzła kawałek tosta. Jej mama i siostra zrobiły tak samo. Z daleka wyglądało to tak jak by jedna osoba robiła pewien ruch a kolejne dwie powtarzały.
***

piątek, 30 maja 2014

Rozdział czwarty.

Diana postawiła pokrojone kawałki ciasta na stole po czym usiadła obok córki na kanapie. Oparła się o oparcie po czym skrzyżowała ręce na ramionach i spojrzała na nią uśmiechając się i powiedziała.
-Myślałam, że będziesz wieczorem. - Umilkła na chwile po czym kontynuowała dalej.- Tylko nie zrozum mnie źle córeczko po prostu myślałam, że wejdę do sklepu i kupię coś dobrego na kolację.
Jessica upiła spory łyk kawy słuchając przy tym uważnie swą matkę. Odstawiła kubek na stole i z szczerym uśmiechem spojrzała.
-Udało mi się szybciej załatwić swoje sprawy tam i postanowiłam zrobić wam niespodziankę. Po za tym chciałam jakoś wynagrodzić to, że nie odzywałam się przez miesiąc. Po prostu zbliża się wielkimi krokami koniec semestru i musiałam już kilka przedmiotów zaliczyć No i oczywiście praca gdzie ostatnio nie wiadomo było  w co ręce włożyć. - Spojrzała w oczy matki.- Mam nadzieje, że mi wybaczysz.
Poklepała córkę po ramieniu uśmiechając się przy tym..
-Niby czemu nie miała bym Ci wybaczyć? Jesteś już dorosła i rozumiem, że masz swoje rzeczy do załatwienia jak każdy z nas. Po za tym jak bym mogła Tobie nie wybaczyć?
Z ulgą iż mama jej wybaczyła przytuliła ją. Wtedy do pokoju weszła mała ciemnowłosa dziewczynka, która ciągnęła za sobą misia. Podreptała do stolika i sięgnęła po kawałek ciasta. Położyła misia na fotelu po czym sama również usiadła.Ugryzła kawałek i podniosła wzrok na kobiety.
-Nie lepiej było by wziąć talerzyk niż kruszyć? Wiem, że przyjechała twoja siostra ale to nie oznacza, że można brudzić. Zjesz, nakruszysz i nie posprzątasz. 
Zerknęła na Cami poprawiając się na miejscu.
-Ale mamo! Posprzątam.
-No zobaczymy, jutro rano obudzę Cię.
-Obiecuje. - Wzrok przeniosła na siostrę. - A pójdziemy na plac zabaw? Pamiętasz obiecałaś mi. -ugryzła kolejny kęs.
Jessica zrobiła minę zaskoczonej patrząc na siostrę.
-Szczerze Ci powiem, że nic mi na ten temat nie wiadomo. A obiecałam? - Widząc minę siostry zaśmiała się głośno i zaczęła dalej mówić.- Jasne, że pamiętam. Ale na pewno dzisiaj już nie pójdziemy, robi się późno a ja szczerze mówiąc jestem zmęczona podróżą. Pójdziemy jutro po śniadaniu, dobrze?
-Dobrze. - Ugryzła jeszcze kilka kęsów po czym zjadła i włączyła tv siadając koło siostry.
Diana wstała i podeszła do kuchni zanim weszła spojrzała na córki, które właśnie wtulone w siebie zaczęły oglądać bajkę. " Jakie one są podobne" Pomyślała uśmiechając się przy tym i weszła do kuchni.
***
We trójkę siedziały właśnie przy stole zajadając się kolacją i rozmawiając przy tym. Gdy Jessica brała właśnie kęs do buzi spojrzała na fotografię stojącą na kominku i posmutniała. Matka widząc to spojrzała na nią i powiedziała.
-Brakuje tu jeszcze tylko jednej osoby.
Wpatrywała się w nią gdy nagle usłyszała słowa matki i spojrzała na nią.
-Strasznie za nim tęsknie, odzywał się może ostatnio? Nie widziałam go od ostatnich świąt Bożego Narodzenia a w minionym czasie nie dostałam ani jednego listu od niego.
Cami, która nie odrywała wzroku od talerza z pełną buzią powiedziała.
-Dzwonił ostatnio, rozmawiałam z nim krótko bo byłam strasznie zmęczona po zawodach, ale za to mama z nim bardzo długo gadała.- i zaczęła dalej jeść.
-Tak to prawda. Rozmawiałam z nim przez video czat bo zatrzymali się na pewnej stacji a mianowicie w szkole. Dopiero po miesiącu udało im się dotrzeć do miejsca gdzie odpoczną przed kolejnym wyjazdem do Syrii. Pytał się o Ciebie i już uprzedzę twoje pytanie nic mu nie jest.
-Już się bałam, tyle się słyszy w wiadomościach o ginących żołnierzach poddasz misji. Za każdym razem gdy słyszę o tym nogi uginają się pode mną.
Skrzywiła się nie odrywając wzroku od mamy.
-Wiem dokładnie co czujesz, córeczko.
Spojrzała po czym zaczęła dalej jeść.
***


Rozdział trzeci.

Po pięciu godzinach lotu w końcu samolot wylądował na lotnisku w NY. Jessica wysiadła po czym odebrała swoją walizkę i ruszyła. Była zmęczona lotem, ale uszczęśliwiał ją fakt iż za godzinę zrobi niespodziankę swojej rodzinie. Zanim jednak wybrała się do wypożyczalni samochodów poszła pospiesznym krokiem do sklepu z zabawkami. Na wystawie zobaczyła dużego puchatego o kolorze biszkoptowym misia. Mimo iż kosztował wiele uwielbiała kupować siostrze różne prezenty bez okazji. Uszczęśliwiał ją widok uśmiechniętej Cami, która tak bardzo cieszyła się z wszystkiego co dostała. Gdy zapłaciła, pod pachę chwyciła misia a w drugą ręką walizkę. Ekspedientka widząc iż może mieć kłopoty pospiesznym krokiem popędziła otworzyć jej drzwi. Ta w ramach podziękowania uśmiechnęła się do niej od uch do ucha mówiąc "Dziękuję". Wychodząc rozejrzała się szukając wypożyczalni, po krótkiej chwili znalazła i poszła w jej stronę.
***
Jessice po mimu wielu korków na drodze udało się szybko dojechać do rodzinnego domu. Wyciągnęła kluczyki z stacyjki i otworzyła bagażnik. Wyciągnęła niewielką czarną walizkę i misia. Zamknęła bagażnik po czym samochód i podeszła na werandę. Stanęła przed drzwiami, wzięła głęboki wdech i poprawiła spadający z prawego ramienia uchwyt torebki aż w końcu zapukała do drzwi. 
Diana właśnie wyciągała ciasto czekoladowe z piekarnika gdy nagle usłyszała pukanie do drzwi. Ponieważ nie mogła otworzyć zawołała Cami.
-Cami córeczko ktoś puka! Byś mogła na chwile odejść od telewizora i zobaczyć kto to.
Sześcioletnia dziewczynka mimo iż nie bardzo chciała przerywać swoją ulubioną bajkę o księżniczkach wstała i podeszła do drzwi. Uchyliło lekko zasłonkę od okna by zobaczyć kto to. Pierw zobaczyła misia a dopiero po chwili ją. Krzyknęła tak głośno z radości aż  z kuchni wybiegła przerażona Diana. Mała dziewczynka szybko otworzyła drzwi po czym energicznym ruchem wskoczyła na siostrę wtulając się w nią.
-Jessica! Cześć.
Na twarzy oby dwóch kobiet zagościł serdeczny uśmiech gdy spojrzały na siebie.
-Cześć mamo, cześć siostrzyczko.
Mała dziewczynka zeskoczyła po czym spojrzała na misia potem na nią aż w końcu ciekawa zapytała.
-Czy on jest dla mnie?
Podała jej go po czym udawała poważną minę patrząc na nią.
-Tak dla Ciebie. Bo nie mieszka tu przecież żadna inna mała księżniczka prócz Ciebie prawda?
Rozmowę sióstr przerwała mama.
-Może tak byś pozwoliła siostrze wejść do środka? Wiem, że jest już cieplej na dworze, ale lepiej jest się przejść do środka niż stać w progu i rozmawiać. Nie sądzisz?
Usłyszawszy słowa matki dziewczynka chwyciła misia, który był prawie taki duży jak ona. Krzyknęła tylko z dziecięcym uśmiechem "DZIĘKUJĘ!" i zniknęła za drzwiami do swojego pokoju. Jessica natomiast podniosła walizkę po czym weszła z nią do środka zamykając drzwi za sobą. Postawiła ją koło schodów po czym podeszła do swej matki i ja przytuliła.
-Cześć córeczko.
***


czwartek, 29 maja 2014

Rozdział drugi.

Jessica miała właśnie przerwę przed ostatnim wykładem w tym tygodniu gdy nagle zadzwonił jej telefon. Stała przed oknem obserwując dziedziniec, sięgnęła ręką do torby po telefon i spojrzała na ekran. Wzięła głęboki wdech po czym wdusiła zieloną słuchawkę przykładając ją do ucha.
-Cześć mamo. 
Powiedziała spokojnym tonem, lekko uśmiechając się przy tym.
-Witaj córeczko!- odpowiedziała wesoło - Chciałam się Ciebie spytać czy wpadasz w ten weekend do nas na obiad. Długo już Cię tu nie było a szczerze mówiąc wraz z twoją siostrą bardzo się za Tobą stęskniliśmy. A Cami co chwile pyta się kiedy będziesz i pójdziesz z nią na plac zabaw. 
-Szczerze mówiąc miałam taki zamiar przyjechać. Muszę przyznać, że i ja się za wami stęskniłam i strasznie brakuje mi posiłków twoich.
-W takim razie kiedy będziesz? Chciała bym wiedzieć by móc przygotować coś dobrego na obiad.
Zanim odpowiedziała na matki pytanie chwile się zamyśliła. 
-Myślę, że jutro wieczorem, ale nie jestem do końca pewna. Muszę wstąpić jeszcze do pracy i wziąć kilka dni wolnego.
-W takim razie będę na Ciebie czekała. A teraz wybacz córeczko muszę już kończyć bo mała zaraz wraca ze szkoły a jeszcze obiadu nie skończyłam robić. Z resztą sama wiesz jaki z niej jest głodomorek.
-Tak wiem.
-Tak więc do  jutra córeczko. Kocham Cię, pa.
-Ja Ciebie też, cześć.
Rozłączyła się po czym schowała telefon spowrotem do torby. Stała jeszcze chwile po czym usłyszała dzwonek na wykład i skierowała się do sali. 
Teraz siedząc na plaży i wpatrując się w spokojny jeszcze ocean zastanawiała się nad rozmową z mamą. Usłyszała w jej głosie tęsknotę za nią, w sumie nic dziwnego w końcu nie była w domu już od miesiąca. Prawie bez przerwy albo nauka albo praca, nie miała nawet z mamą okazji porozmawiać przez telefon. Nie mówiąc już o wyjściu wieczorem na spotkanie ze znajomymi. Tęsknota za bliskimi osobami w ostatnim czasie się nasiliła zwłaszcza wieczorami przed snem. 
Patrzała jeszcze chwile przed siebie po czym wstała, otrzepała się od piasku i ruszyła w stronę domu.
***
Włosy miała jeszcze mokre po kąpieli, którą wzięła zaraz po przyjściu do domu. Siedziała właśnie przy stole ubrana w krótkie spodenki i białą koszulkę na ramiączkach. Skończyła właśnie śniadanie. Chwyciła za telefon i wybrała numer do swojego szefa. Jej szef bez problemu dał jej kilka dni wolnego ponieważ w ostatnim czasie bardzo mu się podobała jej praca. Gdy skończyła rozmawiać poszła na górę spakować kilka potrzebnych jej rzeczy na wyjazd do matki.  Jej długie wilgotne od kąpieli włosy pokręciły się lekko. Lecz jej jednak to nie przeszkadzało, lubiła je takie. Gdy spakowała swoje rzeczy, poszła do łazienki  musnąć lekko tuszem rzęsy i pokropić się kilkoma kropelkami perfumu o zapachu kakaowym. 
Chwyciła niedużą walizkę, po czym upewniając się że o niczym nie zapomniała  zakluczyła dom i wsiadła do samochodu. Ostrożnie wyjechała z podjazdu i skierowała się w stronę lotniska. Gdy po trzydziestu minutach jazdy przez zakorkowane miasto dotarła do lotniska, zaparkowała swój samochód na parkingu skierowała się w stronę wejścia. Minęło jakieś dobre dwadzieścia minut zanim znalazła się na swoim miejscu w samolocie. Gdy samolot wystartował, ona usiadła odwrócona do okna przyglądając się jak wszystkie wielkie wieżowce stają się malutkie jak ziarenka piasku a po chwili całkowicie znikają.
***


Rozdział pierwszy.

                     Każde życie pełne jest tajemnic, sekretów. Znamy tylko własne lecz już drugiej osoby nie. O pewnych rzeczach nie mówimy nikomu wolimy zostawić je tylko dla siebie...
***
Fale oceanu obijały się   o skały przybrzeża, słońce które właśnie wschodziło rozświetlało  plażę nadając jej uroku.  Prócz szumu oceanu słychać było również mewy, które szukały pożywienia z poprzedniego dnia.  Mimo tak dużego miasta jakim jest Lost Angeles, w tym miejscu zazwyczaj rzadko kiedy było można spotkać tłumy tym bardziej o takiej porze. I chyba właśnie dlatego pewna młoda kobieta o imieniu Jessica uwielbiała biegać tu a czasami po prostu przyjść i pomyśleć. Miała długie brązowe włosy, które podkreślały jej ciemną urodę. Przez uprawianie sportu jej figurze niczego nie brakuje. Ma 21 lat a mimo takiego młodego wieku przeżyła już bardzo wiele. Doświadczenie nauczyło ją by nie ufać innym bezgranicznie. Dlatego wiele tajemnic woli zachować dla siebie i uporać się z nimi sam na sam bez pomocy innych. W przerwach od studiach i pracy spędza czas z znajomymi  czy rodziną  lecz od czasu do czasu spędza je zupełnie sama. W takie dni lubi wspominać czy poddać się bezgranicznie marzeniom lub po prostu w spokoju pomyśleć i odpocząć od całego świata.
Wczesnym rankiem obudził ją promienia słońca, które przedostawały się przez okno  znajdujące się naprzeciwko łóżka.  Mimu wielu ostatnich dni, które była dla niej na prawdę męczące obudziła się całkowicie wypoczęta. Szybkim ruchem przeciągnęła się po czym usiadła na łóżku. Spojrzała w stronę budzika, który stał na stoliku tuż przy łóżku. Było kilka minut po szóstej.  Wstając z łóżka podeszła do szafy i wyciągnęła strój do biegania po czym skierowała się do łazienki by wziąć szybki prysznic. Po  dwudziestu minutach wyszła spod prysznica i stanęła przed lustrem. Związała swoje włosy i spojrzała w swoje odbicie. "Jeszcze tylko kilka dni a odpocznę sobie od nauki." Powiedziała po cichu sama do siebie wychodząc z łazienki. Skierowała się w stronę schodów a chwile później znalazła się już na dole ubierając adidasy. Ponieważ mieszkała całkiem sama nie musiała nikomu mówić, że wychodzi. Chwyciła kluczyki z stolika po czym otworzyła drzwi. Po zamknięciu domu schowała je do kieszeni tak by nie wypadły i ruszyła w powolny bieg w kierunku plaży.
***
Plaża była zupełnie pusta, taki widok uwielbiała. Mimo iż nie była zmęczona bieganiem  usiadła na piasku w kierunku oceanu. Zaczęła wpatrywać się w ocean, nikogo prócz niej nie było więc mogła na spokojnie pomyśleć nad wydarzeniami  ostatniego dnia....