czwartek, 14 maja 2015

Rozdział dwudziesty szósty.

***

   Jessica siedziała właśnie na łóżku wpatrzona w starą fotografię, którą trzymała w dłoni. Łzy spływały jej po policzkach, jednak jej to nie przeszkadzało, nie wycierała ich a wręcz pozwalała by one spokojnie spływały. Delikatnie palcem wskazującym śledziła po zgięciach, które na nim widniały. Przyglądała się dokładnie każdemu detalowi znajdującemu się na zdjęciu...
Gdy je odwróciła ujrzała napis, na który kiedyś nie zwracała uwagi." Na zawsze razem, na zawsze tylko Twój... D "Po przeczytaniu go rozpłakała się jeszcze bardziej.
-Tak wielkie szczęście, a zarazem jeszcze większy ból.- Wyszeptała pod nosem po czym położyła się na łóżku przytulając do serca fotografię. Nie mogła przestać płakać do czasu aż nie poczuła no swoim ciele dłoni a zarazem ciepło, które mu towarzyszyło.
-Mówiłem Ci przecież, że masz zacząć od nowa, zapomnij o bólu i zacznij korzystać z życia, ja zawsze będę tym Aniołem Stróżem...
Jessica słysząc słowa, pozwoliła by osoba znajdując się za nią dokończyła zdanie do końca. Rozpoznała głos od razu a zarazem rozkoszowała się jego dźwiękiem, którego tak bardzo teraz potrzebowała. Nim się odwróciła osoba znikła a ona dostrzegła, że znajduję się zupełnie sama...
  Promienie słońca padały na twarz dziewczyny, które spowodowały, że się obudziła. Uniosła dłoń by przetrzeć oczy po czym rozejrzała się po pokoju w, którym była zupełnie sama. Mimo snu była bardzo spokojna. Wstała energicznym ruchem  z łózka mimo tego, że wczoraj pozwoliła sobie trochę więcej wypić niż zazwyczaj. Zerknę ukradkiem na zegarek, który wyświetlał godzinę ósmą. Schyliła się do walizki po czym wciągnęła strój do biegania i poszła do łazienki...
Przed wyjściem z łazienki spojrzała jeszcze w lustro by poprawić kitka, którego zrobiła przed chwilą. Gdy uznała, że wygląda dobrze wyszła z niej i skierowała się w stronę schodów. W domku panowała cisza co oznaczało, że wszyscy jeszcze śpią. Więc po cichu wyszła z domu i zaczęła biegać. Po drodze rozmyślała o poprzedniej nocy i o tym co się wydarzyło, szczególnie sytuacja, która wydarzyła podczas rozmowy z Oliverem, mimowolnie uśmiechała się do siebie przypominając ją sobie. Jego dotyk, obecność i pocałunek, który sprawił, że zapomniała o wszystkim. Zrozumiała, że to co dzieje się miedzy nimi to nie na jeden raz a coś więcej co sprawia, że ją uszczęśliwia. I nie chce tego stracić...
   Gdy Jessica wróciła do domku skierowała się prosto do łazienki by wziąć szybki prysznic i się przebrać. Gdy skończyła wszystkie czynności uznała, że zrobi wszystkim naleśniki na śniadanie. Zeszła więc do kuchni i poszukała wszystkie potrzebne jej rzeczy i zaczęła robić naleśniki.
Słodki zapach roznosił się po całym pomieszczeniu i wtedy do kuchni wszedł Oliver i rzekł:
-Ten piękny zapach wybudził mnie ze snu i skierował prosto tu. A tu proszę poranny śliczny ptaszek szykuję śniadanie. Mam nadzieje,  że będę mógł skosztować tych pyszności.- Uśmiechną się delikatnie i opiera o futrynę obserwując ją.
-Cześć, w końcu ktoś się obudził. - Powiedziała uśmiechając się i odwracając. Gdy ujrzała go poczuła, że jej serce zaczęło bić szybciej.- Szykują ją dla was więc raczej skosztujesz, a patrząc na godzinę o, której oni się obudza zjesz je ciepłe w przeciwieństwie do nich.
Oliver z uśmiechem podszedł do niej i pocałował ją delikatnie w policzek.
-Ciesze się, że jako pierwszy tego skosztuje i będę mógł rozkoszować się nim w najlepszym towarzystwie jakie mógł bym pragnąć. A tak poza tym dzień dobry i dziękuję.
***