czwartek, 29 maja 2014

Rozdział drugi.

Jessica miała właśnie przerwę przed ostatnim wykładem w tym tygodniu gdy nagle zadzwonił jej telefon. Stała przed oknem obserwując dziedziniec, sięgnęła ręką do torby po telefon i spojrzała na ekran. Wzięła głęboki wdech po czym wdusiła zieloną słuchawkę przykładając ją do ucha.
-Cześć mamo. 
Powiedziała spokojnym tonem, lekko uśmiechając się przy tym.
-Witaj córeczko!- odpowiedziała wesoło - Chciałam się Ciebie spytać czy wpadasz w ten weekend do nas na obiad. Długo już Cię tu nie było a szczerze mówiąc wraz z twoją siostrą bardzo się za Tobą stęskniliśmy. A Cami co chwile pyta się kiedy będziesz i pójdziesz z nią na plac zabaw. 
-Szczerze mówiąc miałam taki zamiar przyjechać. Muszę przyznać, że i ja się za wami stęskniłam i strasznie brakuje mi posiłków twoich.
-W takim razie kiedy będziesz? Chciała bym wiedzieć by móc przygotować coś dobrego na obiad.
Zanim odpowiedziała na matki pytanie chwile się zamyśliła. 
-Myślę, że jutro wieczorem, ale nie jestem do końca pewna. Muszę wstąpić jeszcze do pracy i wziąć kilka dni wolnego.
-W takim razie będę na Ciebie czekała. A teraz wybacz córeczko muszę już kończyć bo mała zaraz wraca ze szkoły a jeszcze obiadu nie skończyłam robić. Z resztą sama wiesz jaki z niej jest głodomorek.
-Tak wiem.
-Tak więc do  jutra córeczko. Kocham Cię, pa.
-Ja Ciebie też, cześć.
Rozłączyła się po czym schowała telefon spowrotem do torby. Stała jeszcze chwile po czym usłyszała dzwonek na wykład i skierowała się do sali. 
Teraz siedząc na plaży i wpatrując się w spokojny jeszcze ocean zastanawiała się nad rozmową z mamą. Usłyszała w jej głosie tęsknotę za nią, w sumie nic dziwnego w końcu nie była w domu już od miesiąca. Prawie bez przerwy albo nauka albo praca, nie miała nawet z mamą okazji porozmawiać przez telefon. Nie mówiąc już o wyjściu wieczorem na spotkanie ze znajomymi. Tęsknota za bliskimi osobami w ostatnim czasie się nasiliła zwłaszcza wieczorami przed snem. 
Patrzała jeszcze chwile przed siebie po czym wstała, otrzepała się od piasku i ruszyła w stronę domu.
***
Włosy miała jeszcze mokre po kąpieli, którą wzięła zaraz po przyjściu do domu. Siedziała właśnie przy stole ubrana w krótkie spodenki i białą koszulkę na ramiączkach. Skończyła właśnie śniadanie. Chwyciła za telefon i wybrała numer do swojego szefa. Jej szef bez problemu dał jej kilka dni wolnego ponieważ w ostatnim czasie bardzo mu się podobała jej praca. Gdy skończyła rozmawiać poszła na górę spakować kilka potrzebnych jej rzeczy na wyjazd do matki.  Jej długie wilgotne od kąpieli włosy pokręciły się lekko. Lecz jej jednak to nie przeszkadzało, lubiła je takie. Gdy spakowała swoje rzeczy, poszła do łazienki  musnąć lekko tuszem rzęsy i pokropić się kilkoma kropelkami perfumu o zapachu kakaowym. 
Chwyciła niedużą walizkę, po czym upewniając się że o niczym nie zapomniała  zakluczyła dom i wsiadła do samochodu. Ostrożnie wyjechała z podjazdu i skierowała się w stronę lotniska. Gdy po trzydziestu minutach jazdy przez zakorkowane miasto dotarła do lotniska, zaparkowała swój samochód na parkingu skierowała się w stronę wejścia. Minęło jakieś dobre dwadzieścia minut zanim znalazła się na swoim miejscu w samolocie. Gdy samolot wystartował, ona usiadła odwrócona do okna przyglądając się jak wszystkie wielkie wieżowce stają się malutkie jak ziarenka piasku a po chwili całkowicie znikają.
***


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz