piątek, 10 października 2014

Rozdział dwudziesty piąty.

***
      Gdy Oliver wraz z Jessicą dotarli na miejsce ich przyjaciele już dawno podbijali parkiet. Słychać było piosenki z lat 80-tych. Wiek osób bawiących się tutaj był naprawdę różny, jednak zarówno jak Ci młodzi i starsi bawili się razem. Mimo tego, że dużo osób tańczyło nie było wolnego miejsca by usiąść.
    Jessice zaczęła się delikatnie kołysać w rytm muzyki stojąc koło szatyna. Gdy ten spojrzał na nią kątem oka dostrzegł na jej twarzy delikatny uśmiech i sam zaczął się uśmiechać.
-Kogoś tu chyba rwie do tańca.
Dziewczyna słysząc jego słowa spojrzała na niego po czym rzekła. 
-To nie moja wina, że te piosenki są takie rytmiczne a zarazem świetne. I chyba każdego rwą do tańca.
-Z pewnością jednak nie zgodzę się z Tobą do końca.
-A to niby dlaczego?
-Ponieważ nie każdy umie tańczyć.
-Teraz ja się z Tobą nie zgodzę.- Zaśmiała się po czym kontynuowała. - Każdy umie tańczyć tylko musi chcieć i czuć w sobie tą muzykę. A jeśli szukasz wymówki by tylko nie zatańczyć to źle Ci to idzie.
-Kurdę, a myślałem że uda mi się tego uniknąć.- Uśmiechną się przy czym ukazał swoje górne zęby.
-Źle to przemyślałeś.- Zaśmiała się po czym chwyciła go za rękę i ruszyła wraz z nim na parkiet.
  Gdy tak tańczyli ze sobą już piątą piosenkę Oliver nie spuszczał z niej wzroku, jednak kątem oka dostrzegał innych, którzy przyglądali się dziewczynie jak tańczy. Było widać, że dobrze się bawi a zarazem jest dobra w tym co robi. Zrozumiał, że jest szczęśliwy a jego serce znowu biło mocniej.
   Gdy tak rozmyślał nagle Jessica zbliżała się do niego i rzekła.
-Zmęczyłam się, może chodźmy gdzieś usiąść.
-Już się właśnie zastanawiałem czy ty kiedykolwiek się zmęczysz tym tańczeniem.
-Dawniej bym pewnie jeszcze tańczyła, jednak dzisiaj jestem wykończona podróżą.
   Po krótkiej chwili szukania w końcu znaleźli wolne miejsce troszeczkę dalej od całej zabawy. Mimo to muzykę było tu słychać trochę ciszej. Gdy zajęli wolne miejsca na jej twarz padały promienie księżyca. 
-Nie wiem dlaczego nie chciałeś iść tańczyć, skoro tańczysz naprawdę świetnie.- Spojrzała na niego z delikatnym uśmiechem.
-My faceci tak już mamy, a skoro już mowa o tym widać, że dobrze się czujesz w tańcu i naprawdę wspaniale tańczysz aż wszyscy się za Tobą oglądali.
-Miło to słyszeć, ale nie przesadzajmy tańczyłam jak każdy inny. I jestem w szoku, że moja kontuzja nie przypomniała o sobie.
-Dobra myśl jak uważasz ja i tak wiem, że byłaś najlepsza.- Spojrzał na nią.- Swoją drogą zapomniałem Ci powiedzieć, że wyglądasz dziś pięknie.
-Dziękuję.- Zarumieniła się delikatnie i spojrzała przed siebie.
  Zapadła cisza jednak nie przeszkadzało im to, czuli się w swoim towarzystwie naprawę dobrze. Chwilę później Oliver chwycił ją delikatnie za dłoń i spojrzał w oczy.
-Co tak zamilkłaś? Coś Cię trapi?
-Odebrałam dzisiaj rano telefon od fundacji, która współpracuje z oddziałem mojego ojca.
-Ale stało się coś?
-Nie, nic się nie stało tylko kilka miesięcy temu złożyłam formularz u nich w celu wyjazdu pomocy humanitarnej w Afryce. Nie sądziłam, że w ogóle zwrócą na niego uwagę a jednak zwrócili. Za pewne mój ojciec maczał w tym palce bo wiedział jak bardzo chce tam lecieć i pomagać. 
-To chyba dobrze w takim razie prawda?
-Tak dobrze i bardzo się z tego powodu cieszę.
-Więc mamy co świętować.- Uśmiechną się do niej. - A więc kiedy masz tam lecieć i na jak długo?
-W sierpniu na cały miesiąc lub może dwa to zależy.
   Słysząc te słowa  Oliver szybko pożałował tego, że się spytał. Zrobiło mu się nagle smutno, dopiero co ją poznał bardziej a już za trzy tygodnie miał się z nią rozstać na dwa miesiące. Jednak wolał nie pokazać tego po sobie i dalej się delikatnie uśmiechał.
-To za niecałe trzy tygodnie wyruszasz na długą lecz naprawdę szlachetną podróż. To wspaniałe, że chcesz im pomóc i pokazujesz  zarazem tym, że masz bardzo dobre serce. Idealna dziewczyna z cudownych charakterem. To się bardzo ceni. Więc teraz musisz porządnie się wybawić i wypocząć.
Jessica spojrzała mu w oczy i uśmiechnęła się.
-Więc mówisz, że mogę liczyć na twoją pomoc by spędzić te wakacje jak najlepiej?
-Dokładnie tak.
-Dziękuję.- Ścisnęła delikatnie jego dłoń i przytuliła.
  Zapadła kolejna cisza jednak ich oczy nie odrywały się od siebie. On jak i dziewczyna poczuli delikatnie ukucie w sercu. Oliver mimo tego, że bardzo się powstrzymywał  a zarazem bał postanowił przerwać strach. Gdy ich twarze się zbliżyły postanowił to zrobić. Pocałował ją delikatnie w usta a ona mimo jego obaw  odwzajemniła pocałunek.
***