piątek, 13 czerwca 2014

Rozdział trzynasty

Mijała godzina za godziną, a w lokalu było coraz mniej ludzi. Tyler i Loren mieli już sporo wypite, ale energia ich nie opuszczała więc wybrali się na parkiet potańczyć. Jessica będąc w pracy nie mogła być z nimi przez cały czas, więc gdy tylko znalazła chwile wolnego przystawała by zamienić kilka słów.
Wycierała właśnie blaty gdy ujrzała siedzącego samotnie przy barze Olivera. Musiała przyznać sama przed sobą, że ten widok ją szokował. W końcu jak taki chłopak jak on, nie ma przy sobie żadnej panny lub nie podrywa kogoś. Położyła szmatkę do zlewu, umyła ręce i ruszyła w stronę szatyna.
-Jak taki chłopak jak ty może siedzieć tutaj samotnie gdy jego przyjaciel bawi się w najlepsze?-Uśmiechnęła się do niego i oparła się łokciami o ladę.
-Widocznie można.- odwzajemnił uśmiech po czym upił ostatni łyk piwa.
-Jak mam być szczera, będąc na twoim miejscu robiła bym to samo. Tańczenie i wyrywanie chłopaków zostawiam Loren, ona wręcz to uwielbia.
-Jeszcze jakiś czas temu pewnie to samo bym robił. Ale teraz znudziło mi się, albo po prostu wyrosłem z tego.
-Nie wiem jaki byłeś, ale myślę, że opcja druga jest najlepszym wyjaśnieniem.-Chwyciła jego pusty pokal i położyła koło tacy z brudnymi naczyniami.- Chcesz jeszcze jedno? Na mój koszt w ramach przeprosin za tamtą sytuacje.
-Podziękuję, ale nie skorzystam. Ale za to jest inna możliwość przeprosin.
-Jaka?
-Dasz się odprowadzić do domu? Jeśli się zgodzisz przeprosiny zostaną przyjęte.
-Przyjechałam tutaj samochodem więc jest mały problem.
-To w takim razie chociaż do samochodu. - Spojrzał na nią, jego delikatny uśmiech wciąż nie znikał z twarzy. -Więc jak?
-Zgoda, tylko nie wiem kiedy skończę.
-Tym się nie martw poczekam, mam czas. A patrząc na nich zaraz będą szli, dużo im nie trzeba.
-Mam taką nadzieje, jestem już strasznie zmęczona.
***
Oliver miał racje, po godzinie nikogo już nie było. Ich przyjaciele pożegnali się po czym pojechali taksówką nie mówiąc dokąd. Czekał właśnie przed wejście na Jessice, gdy w końcu ta wyszła zakluczając lokal.
-To jak gotowa odbyć niedługi spacer do twojego samochodu?
-Zdecydowanie.
Ruszyli wolnym krokiem w stronę jej auta. Ukradkiem zerkali na siebie i wzajemnie uśmiechali.
-Mogę zadać Ci pytanie?
-Pewnie.
-Co robiłeś w NY? 
-Mój brat studiuje tam medycynę więc zaprosił mnie do siebie na tydzień. Nie zastanawiałem się długo i już na następny dzień byłem u niego. Wróciłem dopiero w niedziele wieczorem. A ty?- spojrzał na nią.
-Ja byłam u rodziców. Mamie bardzo zależało na tym, w sumie tak samo jaki mi. Ale miałam okazję spędzić tam tylko weekend i wróciłam dzisiaj po południu.
-Czyli ta mała dziewczynka, z którą byłaś w miasteczku to była twoja?
-Cami, moja sześcioletnia siostra. Obiecałam jej, że pójdziemy na plac a wyszło tak, że zabrałam ją tam.
-Chciałbym mieć dobry kontakt z moim młodszym rodzeństwem, niestety są strasznie rozpieszczeni przez  rodziców i zabranie ich gdziekolwiek przyniosło by tylko wstyd.
-Oj to tylko dzieci, one zawsze muszą postawić  na swoim.
Nagle zorientowali się, że stoją  przy samochodzie.
-No więc jesteśmy. Dziękuję za odprowadzenie mnie do samochodu.
-To ja dziękuję za spacer. Mam nadzieje, że wkrótce spotkamy się jeszcze.
-Mam nadzieje.- Uśmiechnęła się i spojrzała mu w oczy.- Jeszcze raz dziękuję i do zobaczenia.
-Do zobaczenia i dobrej nocy Jessico.
Stała jeszcze chwile po czym wsiadła do samochodu, odpaliła silnik i ruszyła. Na pożegnanie pomachała mu jeszcze. Oliver stał i patrzał jak światła samochodu oddalają się a po chwili znikają za rogiem.
***

2 komentarze:

  1. Bardzo dobry rozdział :) Szkoda, że taki krótki :D
    Kurde... a byłam pewna, że pomiędzy Oliverem a Jessicą coś się wydarzy xd
    A tu tak po prostu pojechała ;c
    No nic, do następnego :*
    among-the-people.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. bardzo fajne piszesz opowiadanie :)
    BTW: poleciłabym powiększyć czcionkę ;)
    Zapraszam również do siebie :)
    http://szarlotkaa999.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń