środa, 18 czerwca 2014

Rozdział siedemnasty.

***
Jechali dość długo a ich rozmowa dotyczyła się głównie ich przyjaciół, ale w końcu dojechali na wzgórza Hollywood. Oczywiście Oliver wysiadł pierwszy po czym poszedł otworzyć drzwi dziewczynie. Wyciągną z samochodu koszyk i koc. Od przyjazdu z ich ust nie wydobył się żaden odgłos, jednak oby dwoje uśmiechali i przyglądali się sobie.
Zaprowadził ich w miejsce gdzie było widać pawie całe miasto a zaraz po drugiej stronie ocean. Oliver rozłożył koc na ziemi i położył koło niego koszyk.
-To tutaj. Mam nadzieje, że Ci się podoba bo naprawdę aż szkoda by było spędzić taki ciepły wieczór w pomieszczeniu. - Spojrzał na nią nie pewny gdy ta przyglądała się widokowi.
-Żartujesz sobie prawda? Jasne, że mi się podoba. Oryginalny pomysł na kolację a te widoki aż dech w piersiach zapiera. Po za tym uwielbiam spędzać czas na świeżym powietrzu.- Spojrzała na niego uśmiechając się po czym usiadła na kocu.- A ty siadasz czy przyniosłeś ten koc tylko i wyłącznie dla mnie?
Mężczyzna usiadł koło niej i z koszyka  wyciągną butelkę czerwonego wina oraz dwa keliszki. Nalał wina do połowy po czym jej podał. Oliver poczuł się jak dzieciak, który zabiera dziewczynę na pierwszą randkę, nie był pewny czy spodoba jej się miejsce jednak gdy dziewczyna powiedziała, że jej się podoba poczuł ulgę. Można pomyśleć, że zachował się jak jakiś mięczak zabierając ją w takie miejsce a nie do restauracji jednak nie przejmował się tym. Chciał się dowiedzieć o niej czegoś więcej a co ważne poznać ją. Stres, który miał od samego zaproszenia ją na randkę aż do teraz zupełnie znikł widząc, że ona zachowuje się tak swobodnie, beztrosko. Upił łyk wina gdy usłyszał jej głos, odwrócił więc głowę w jej stronę.
-Jak mam być szczera, gdybyś zabrał mnie do jakieś lokalu pewnie wszystko bym robiła by jak najszybciej z niego wyjść. I byłam święcie przekona, że zabierzesz mnie właśnie do niego jednak tu taka miła niespodzianka.
-Czasem lepiej jest zaskoczyć kogoś, a teraz słysząc twoje słowa cieszę się, że nie zabrałem Cię tam tylko tu. Choć na początku bałem się, że Ci się nie spodoba a ja wyjdę na mięczaka.
-Oj zaraz na mięczaka. Ja wcale tak nie myślę o kimś kto stara się być romantyczny, lub po prostu zachować się jak prawdziwy mężczyzna. W dzisiejszych czasach rzadko kiedy spotyka się takie zachowania jak twoje.- Uśmiechnęła się do niego i upiła spory łyk.
-Miło to słyszeć, a może masz ochotę coś zjeść? Kupiłem po drodze babeczki i już za nie przepraszam, ale kompletnie nie wiedziałem co kupić.
-Brzmi może nie pysznie, ale słodko jednak na razie podziękuję. Chciała bym za to byś opowiedział mi coś o sobie.
-A co konkretnie chciała byś usłyszeć?
-Jakie jest twoje rodzeństwo? Jakie są twoje zainteresowania? O czym marzysz? Można powiedzieć, że wszystko.- Zaśmiała się delikatnie i całą uwagę zwróciła na niego. Musiała przyznać sama przed sobą, że zaimponował  jej tym, że zabrał ją w takie miejsce i jest dla niej taki miły mimo, że wcześniej ona była dla niego taka oschła. A tego jego niebieskie oczy jak by ją do siebie przyciągały. Teraz w świetle zachodzącego słońce, które padało na niego uświadomiła sobie, że już od bardzo dawna nikt jej się tak nie podobał a tym bardziej nie był w stosunku co do niej taki miły i romantyczny.
- A więc moje młodsze rodzeństwo, które ma po dziesięć  i jedenaście lat są strasznie rozpuszczeni. Mogę powiedzieć, że i ja taki kiedyś byłem ponieważ rodzice dawali mi to co chciałem, ale kiedy podrosłem i zrozumiałem pewne rzeczy zmieniłem się. Tak samo jak mój starszy brat i siostra i liczę w końcu, że i oni to zrozumieją choć na to się nie zanosi. Zainteresowania? Niech pomyślę. Ach tak było ich wiele w szkole średniej zapisywałem się do różnych drużyn ponieważ uwielbiałem sport ale i tak skończyło się na dziedzinach walki. A ponieważ od dziecka marzyłem o aktorstwie dlatego też teraz się na tym skupiam. Moi rodzice choć mało co poświęcali mi czasu bo więcej spędzali go w pracy, byli niezadowoleni gdy powiedziałem im, że idę na studia aktorskie a nie prawnicze jak ojciec. Mimo to mogę powiedzieć, że mogę na nich liczyć choć nadal są na mnie źli. A marzę chyba najbardziej o szczęściu, by moje plany co do aktorstwa się spełni i bym założył szczęśliwą rodzinę z ukochaną kobietą przy boku.-Spojrzał na nią upijając ostatni łyk przy czym się uśmiechną.-A ty?
-A więc mam jedną siostrę, które jest podobna do mnie pod względem charakteru jak byłam mała i ma sześć lat. Zainteresowania to taniec, który uprawiałam w szkole średniej jednak go zaprzestałam przez małą kontuzję, a drugie to aktorstwo. Jednak moi rodzice spierali mnie w wyborze szkoły, ale mama była zawiedziona, że w LA a nie w NY ponieważ mój ojciec jest żołnierzem i często a w sumie cały czas nie ma go w domu no i teraz ja. Rozumiem ją po części. A marzę chyba o tym samym co ty.
-To widzę, że też cały czas aktywnie.- Oliver cały czas nie odrywał od niej wzroku.
-Można tak powiedzieć. A mogę zadać Ci jeszcze jedno pytanie, ale jeśli nie chcesz nie musisz mi na nie odpowiadać.- Jessica spytała niepewnie.
-Jasne, pytaj.
-Byłeś kiedyś zakochany?
-Byłem i to już w szkole średniej, jednak później okazało się, że była ze mną tylko i wyłącznie dlatego, że moi rodzice mieli pieniądze, na dodatek zdradziła mnie i chyba dlatego przez pewien czas zachowywałem się jak Tyler. 
-Współczuję. Kompletnie nie rozumiem takich dziewczyn.- Poklepała go lekko po ramieniu przy czym  uśmiechając się delikatnie.
-Było minęło. A więc teraz twoja kolej. Byłaś kiedyś zakochana?- Spojrzał w jej oczy jednak jej uśmiech nagle jak by znikł.
***


1 komentarz:

  1. Ciekawe, dlaczego mina Jess zrzedła? Oliver taki romantyk? xd Pisz szybko next ;*
    among-the-people.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń