czwartek, 5 czerwca 2014

Rozdział ósmy.

***
Siedziała z mamą długi czas rozmawiając i popijając lampką wina. Wspominały, płakały i pocieszały się nawzajem. Aż w końcu butelka stała się pusta a oby dwie kobiety poczuły zmęczenie. Zegar stojący przy telewizorze wskazywał grubo po północy. Mogły by rozmawiać dużej mimo zmęczenia, ale ponieważ czekał je jutro ciężki dzień postanowiły pójść już spać. Pożegnały się więc na dobranoc i każda skierowała się do swojego pokoju. Jessica będąc już u siebie zdjęła ubrania tak, że została na samej bieliźnie Po czym poszła do łazienki wziąć szybki prysznic.
***
-Proszę zostań tu ze mną, nie odchodź! Nie dam sobie sama rady bez Ciebie.- Mówiła przez łzy.-Proszę...
Jessica otworzyła oczy, i usiadła gwałtownie na łóżku. Trzęsła się i była cała mokra od potu. Sięgnęła po telefon, który leżał koło niej i zerknęła na godzinę. Była  piąta nad ranem. "Uspokój się, to był tylko zły sen" Powiedziała po cichu do siebie. Spojrzała w stronę okna po czym położyła się znowu. Tym razem jednak nie zasnęła, wierciła się z boku na bok. A gdy tylko zamykała oczy widziała znów sceny ze snu. Sięgnęła ręką po telefon by zobaczyć ile już tak się męczy. Wtedy uświadomiła sobie, że minęła dopiero godzina. Wiedziała, że już nie zaśnie, sen a raczej koszmar obudził ją na dobre. Wyciągnęła się i poczuła lekki ból głowy. Za dużo wczoraj wypiła. Rozejrzała się, wiedziała że musi się dzisiaj spakować w końcu o dwunastej ma samolot do LA. Ale zanim się jednak za to zabierze postanowiła odwiedzić pewne miejsce. Ponieważ poranek tu a w szczególności o tak wczesnej godzinie bywają chłodne, wyjęła długie dżinsowe spodnie, świeżą bieliznę, białą bluzkę z krótkim rękawkiem oraz dużą bluzę i poszła do łazienki.
***
Mimo, że samochód stał na podjeździe wolała się przejść. Szła powoli nie spieszyło jej się. Po drodze spotkała kilku sąsiadów, którzy albo wracali albo dopiero wychodzili do pracy. Dalej nie spotkała już nikogo. W końcu dotarła na miejsce. Na cmentarzu nie było nikogo więc pchnęła mocniej furtkę i weszła. Przepychała się przez kilka pomników gdy znalazła się prawie na samym końcu. Stanęła i spojrzała przed siebie. Stał tam niewielki pomnik z wyrytymi dwoma imionami. Ukucnęła po czym zgarnęła kilka zwiędłych kwiatów na bok. Wyciągnęła drugą rękę z kieszeni i delikatnie przyłożyła ją do napisów na pomniku. Po policzku spłynęła jej łza. Po cichu rzekła.
-Wiem, że długo już mnie tu nie było. Przepraszam was... Ale nigdy nie zapomniałam i nie zapomnę. Cały czas jesteście w moim sercu.- Westchnęła cicho wycierając z policzka łzę.- Tak bardzo za wami tęsknie ...
***

2 komentarze:

  1. z każdym fragmentem nie mogę się doczekać co będzie dalej, bardzo mi się podoba :) jak już zostaniesz pisarką i wydasz pierwszą książkę to ja poproszę z dedykacją dla mnie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło to słyszeć, będę dążyła w przyszłości do tego by wydać książkę. Marzenia trzeba realizować! Nie ma sprawy, dla Ciebie jako pierwszego komentatora zrobię dedykację. :*

      Usuń