wtorek, 10 czerwca 2014

Rozdział jedynasty.

***
Krótka drzemka po powrocie do domu i długa kąpiel pozwoliła jej na zregenerowanie sił, w końcu czeka ją długa noc. Stała właśnie przed szafą z ubraniami w samym ręczniku.Po krótkiej chwili zastanawiania się  wyciągnęła świeżą bieliznę, krótkie spodenki oraz białą koszulką z nazwą lokalu. Poszła do łazienki, ubrała się i stanęła przed lustrem. Spięła swoje jeszcze wilgotne, pofalowane włosy w wysokiego kita. Sięgnęła po swą kosmetyczkę po czym zrobiła delikatną kreskę na powiece oraz lekko musnęła tuszem rzęsy tak by się podkręciły. "Zdecydowanie wystarczy" szepnęła do siebie i z uśmiechem na twarzy wyszła z łazienki. Podeszła do szafki gdzie stał jej ulubione perfumy, sięgnęła ręką po jednego z nich i pokropiła nim na szyje.
Zeszła na dół i ubrała białe trampki, upewniając się, że wyłączyła wszystko chwyciła kluczyki a w drugą dłoń telefon. Zamknęła drzwi na klucz i skierowała się w stronę samochodu stojącego na podjeździe.
***
Przeważnie parking pod klubem bywał pusty a dzisiaj wyjątkowo był przepełniony. Jessica po krótkiej chwili szukania miejsca postanowiła zaparkować kila metrów dalej. Wysiadła z samochodu i ruszyła w stronę pracy. Gdy już się zbliżała jej oczom ukazały się grupki młodych osób stojące przed wejściem. Nie miała najmniejszej ochoty się między nimi przepychać więc poszła w stronę tylnego wejścia.
Weszła do środka przywitała się z pracownikami po czym skierowała się do gabinetu Franka. Mimo iż był jej szefem od roku mówiła do niego po imieniu, nie miał jej tego za złe ponieważ sam jej to zaproponował. Ma około czterdziestu pięciu lat a ta knajpka jest całym jego życiem. Jego piękna żona niedawno urodziła mu czwarte dziecko przez co zaniedbał trochę sprawy finansowe lokalu. Był z tego powodu zdenerwowany ponieważ takie sprawy stawiał zawsze na pierwszym miejscu. Jednak mimo złości nigdy nie wyżywał się na swoich pracownikach i chyba dlatego każdy z nich darzyło go szacunkiem.
Frank siedział właśnie nad stertą papierów, gdy do jego gabinetu weszła Jessica, zdjął okulary z nosa i uniósł wzrok. Kącik jego ust delikatnie się  uniósł i oparł się o oparcie. 
-Cześć Frak. Przeszkadzam? 
-Witaj Jessico. Jestem trochę zajęty papierkową robotą, ale znajdę chwilę czasu dla Ciebie.
-Chciałam tylko się przywitać i prosiłeś mnie bym przyszła do Ciebie jak przyjadę. 
-Ach tak.Prosiłem byś przyszła ponieważ chciałem Cię przeprosić, że nie dałem Ci więcej dni wolnego, ale ta impreza. Z chęcią bym Cię zastąpił, ale sama widzisz zawalony jestem papierkową robotą.
-Na prawdę nic się nie stało. I tak bardzo Ci dziękuję za te kilka dni wolnego.
-Następnym razem dam Ci więcej dni. A teraz mów jak było u rodziny. Wypoczęłaś sobie?
-Można tak powiedzieć, ale sam wypad był bardzo udany.
-To się cieszę, a teraz nie obraź się ale muszę wracać do papierów bo inaczej nigdy ich nie skończę.
-Ja też muszę się zabierać, widząc ile tam jest ludzi na pewno sobie nie radzą za barem. 
***
Zegar wybił godzinę dwudziestą drugą, połowa ludzi znajdujących się w pomieszczeniu było nieprzytomnych  a mimo tego przebywały tu co chwile nowe osoby. Nalewała właśnie piwo gdy do baru podeszła Loren z uśmiechem od ucha do ucha.
-Ja też poproszę, ale piwo z sokiem.
Jessica skończyła nalewać i podała go klientowi po czym stanęła na przeciwko znajomej. 
-Tobie to najlepiej podam sam sok.
-Chce piwo w końcu przyszłam się tu napić prawda? 
-No tak, ale znając Ciebie to nawalisz się i będę musiała Cię zawieść do siebie. A jak dobrze pamiętam mówiłaś, że się umówiłaś z tym chłopakiem więc lepiej by było gdybyś się nie potykała o nogi tańcząc z nim.
-Nie bój ty się, nie będę się potykać. To jak nalejesz mi czy mam prosić kogoś innego?
-Oj już dobra  nalewam.
Jessica chwyciła pokal i zaczęła nalewać.
-Ile tu przystojniaków, idąc do baru widziałam ile Cię obserwuje. A ty nawet na to uwagi nie zwracasz i nie wykorzystujesz okazji. Po wiec ty mi jak ty tak możesz?
-A więc po pierwsze jestem w pracy, po drugie połowa z nich jest nawalona i szukają tylko jakieś panny by ją zaliczyć, a po trzecie nie interesują mnie takie osoby.- Podała Loren piwo.
-Dobra, dobra.- Loren upiła łyk piwa i odwróciła się w tył. Nagle krzyknęła.- To on! Spójrz.
Jessica usłyszawszy krzyk koleżanki odwróciła wzrok dokładnie w to samo miejsce co ona. Wtedy ujrzała dwóch chłopaków. Musiała przyznać iż oby dwoje byli bardzo przystojni. Rozpoznała szybko chłopaka z opisu Loren, ale drugi bardziej przykuł jej uwagę ponieważ nie wiedząc skąd wydało jej się jak by już go gdzieś widziała. 


3 komentarze:

  1. Wspaniały rozdział :) Świetna jakość ;) Dobrze, że wybrnął jakoś z tego, że nie dał jej więcej dni wolnego :D
    Zapraszam do mnie na nowy :)
    among-the-people.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Łaał, podziwiam ; 3 też kiedyś pisałam takie opowiadania , ale nie były tak dobre jak Twoje, rób to dalej ; 3 pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jejku miło mi to słyszeć. Bardzo dziękuję:*

      Usuń