sobota, 6 września 2014

Rozdział dwudziesty trzeci.

***
Gdy Jessica wróciła do domu, postanowiła przed spakowaniem rzeczy na wyjazd odbyć małą drzemkę. Dobrze wiedziała, że mimo iż odpocznie psychicznie na wypoczęcie fizyczne nie ma na co liczyć. Albowiem od zawsze miała problemy z zaśnięciem w nowym miejscu. Więc krótka drzemka jej nie zaszkodzi a wręcz przeciwnie wyjdzie jej to na dobre. Zamknęła drzwi na zamek odkładając przy tym torebkę na stolik i skierowała się do sypialni, która znajdowała się na górze. Chwilę później leżała już na łóżku. Wierciła się chwile po czym zasnęła.
"Sen
Jessica siedziała na huśtawce, lekko bujając się gdy usłyszała za sobą znajomy głos. 
-Piękna dziewczyna, która chyba nigdy nie wyrośnie z bujania się.
Słysząc te słowa na jej twarzy ukazał się prawdziwy uśmiech, nie czekała dużej i odwróciła się w stronę skąd usłyszała słowa. Obserwowała go uważnie gdy ten zajął wolną huśtawkę obok niej.
-Pamiętam jak zabrałeś mnie tu pierwszy raz.- Spojrzała mu w oczy.- Przez cały dzień padał deszcz. Bałam się wtedy, że się nie zobaczymy. Jednak gdy nadszedł czas na nasze spotkanie, przestało padać a wyszło słońce. Jak by ktoś nam pomógł. Wtedy przyprowadziłeś mnie tu pierwszy raz.
Nie przerywał jej, słuchał ją uważnie wpatrując się w jej brązowe oczy ukazując przy tym swój uśmiech.  
-Wyprostowałaś wtedy włosy jednak wystarczyła chwila na dworze a już miałaś loki.
-To przez wilgotność, która unosiła się w powietrzu.- Zaprotestowała.- Byłam wściekła wtedy.
-Wiem, jednak  jak byś je nie miała ułożone wyglądałaś pięknie za każdym razem.- Wyciągną ręce z kieszeni po czym objął swoją dłonią jej dłoń.
-Dlaczego?- Uśmiech z jej twarzy znikł, z jej oczu można było wyczytać ból.
-Ale co takie?
-Dlaczego teraz się pojawiłeś w moim śnie? Od ostatnich snów kładę się z nadzieją, że znów Cię w nich spotkam. Jednak tak nie jest...- Zamilkła na chwile.- A jednak dziś znów Cię spotykam.
-Chętnie bym Ci na to pytanie odpowiedział jednak nie mogę. Nie pytaj mnie dlaczego jednak uwierz, że bardzo bym tego chciał. W końcu sama zrozumiesz dlaczego tak jest.
Zapadła cisza a oni wpatrywali się sobie. Wokół nich prócz ćwierkania ptaków panował spokój. Byli sami. Promienie słońca padały na jej twarz a delikatny powiew wiatru rozwiewał jej włosy. W końcu milczenie przerwał szatyn.
-Zapowiada Ci się ciekawy wypad. A ten cały chłopak, który kręci się koło Ciebie wydaje się naprawdę bardzo miłą osobą.- Uśmiechną się do niej ukazując przy tym delikatnie uzębienie. 
-Skąd wiesz jaki jest?
-Ostatnim razem mówiłem Ci już, że jestem przy Tobie cały czas, poza tym gdyby mi się nie spodobał już bym Cię o tym poinformował. 
Słysząc te słowa serce zabiło mocniej a ona delikatnie ścisnęła jego dłoń.
-To prawda jest bardzo miły.
-Więc otwórz się przed nim. Pozwól mu się poznać bardziej tak jak zrobiłaś to w stosunku do mnie.
-Ty byłeś kimś innym.
-Wiem, byłem zabawniejszy od niego i przystojniejszy. Nie ma się co dziwić.- Zaśmiał się.
Jessica słysząc te słowa roześmiała się.
-Tylko mi nie mów, że nie mam racji.
-Za to Cię właśnie uwielbiałam, zawsze potrafiłeś mnie rozśmieszyć.
Chłopak spojrzał się nagle w dal po czym ponownie na brunetkę. 
-Już czas, muszę iść i ty w sumie już też. Twoje rzeczy przecież same się nie spakują.
-Nie możesz zostać jeszcze chwilę dużej?- Spojrzała mu głęboko w oczy.
-Przykro mi, ale nie mogę.- Wstał po czym staną na przeciwko niej. Nachylił się nad nią po czym pocałował ją delikatnie w usta.
Jego pocałunek wydawał się dla niej taki realny.
-Baw się tam dobrze i uważaj na siebie. W sumie pilnuj też swojej koleżanki bo widać to bardzo rozrywkowa dziewczyna. Odpocznij i daj mu szansę się lepiej poznać.- Uśmiechną się.- Pamiętaj, że  zawsze byłem i jestem przy Tobie. 
-Zaczekaj! Spotkamy się jeszcze?
-Być może, czas pokaże.
Jessica gwałtownie wstała po czym przytuliła go a on to odwzajemnił. Znajdując się w jego ramionach znów przez jej ciało przeszło uczucie jak by to nie był sen.
-Już czas Jessico. Pamiętaj co ci powiedziałem, do zobaczenia.
Puściła jego dłoń po czym, spojrzała na niego ostatni raz. Ujrzała jego uśmiech a chwile potem znikł.
"
Gdy Jessice obudziła się, czuła cały czas jego dotyk. Ten sen wydał się taki realny. Przetarła oczy po czym wstała z łóżka. W jej głowie pojawiało się pełno myśli lecz jedna nie dawała jej spokoju. "Ten sen coś oznaczał, pora byś zrozumiała jego sens."
***


1 komentarz:

  1. Pieknie piszesz. Masz talent :* Czekam na reszte :)

    OdpowiedzUsuń